Wilczak klatkowy
Coraz więcej osób chce
świadomie wychować swojego Wilczaka.
Nowe rodziny przed zakupem
Wilczaka odwiedzają hodowle, sięgają po literaturę, przeszukują
internet. Wielce to chwalebne i odpowiedzialne podejście, ale nie
gwarantuje sukcesu w wychowaniu Wilczaka. Bo przyjmując Wilczaka do
rodziny powinniśmy przede wszystkim kierować się zdrowym
rozsądkiem i znać potrzeby właśnie tej rasy oraz ogólnie psów.
Zajmę się tu jednym z
elementów życia z Wilczakiem. Klatką.
Klatkę (druciany kenel,
około metra szeroki) mam od pierwszego Wilczaka. Każdy kolejny mój
pies poznał zostawanie w klatce. Uznaję potrzebę klatki i polecam
to ułatwienie rodzinom moich szczeniąt. Jest to dość powszechna
postawa w środowisku wilczakowców.
Klatka może służyć psu
za miejsce odosobnienia w czasie, gdy musimy zostawić psa samego, a
nie jest nauczony zostawania.
Zalety stosowania klatki:
- bezpieczeństwo psa,
- zabezpieczenie mieszkania,
- nauka wyciszenia psa w czasie gdy nie ma przewodnika,
- własny przytulny kąt,
Klatka jest miejscem
lubianym przez większość psów, które na spokojnie opanowały
zostawanie w niej. Zwykle pędzą tam z każdym większym
smakołykiem, szczególnie jeśli w domu czai się konkurencja. Gdy
są zmęczone, gdy w domu mają za dużo wrażeń, bywa, że idą
wyciszyć się do klatki.
Naukę zostawania
rozpoczynamy stopniowo, od pierwszych dni Wilczaka w domu. Zostawiamy
go po spacerze, ze smakołykiem i zabawką. Zaczynamy od 10-30 min,
stopniowo wydłużając czas zamknięcia. U mnie szczeniaki zwykle
śpią w nocy w klatce, nie ma wtedy nawyku łażenia po nocy po
domu, no i wołają na siusianie.
Podobno część psów nie
da się nauczyć zostawania w klatce, sama nie miałam takiego
przypadku. Nie polecam jednak nauki zostawania w klatce z dorosłym
samcem Wilczaka, to już nie te gabaryty, poza tym może urażać to
jego dumę.
Klatka ćwiczy psa w
zachowaniu spokoju w czasie gdy zostaje sam. Pies uczy się, że mimo
że wyjście przewodnika to wielka tragedia, to jest to zdarzenie
powtarzalne i przewidywalne, należy je przespać, a czas minie
szybciej.
Jedną z największych zalet
klatki jest zapewnienie psu bezpieczeństwa. Pod warunkiem nauczenia
zostawania i odpowiedniego przygotowania klatki.
Klatka, nawet solidna,
jeżeli jest kupiona gotowa, a nie robiona na zamówienie, zwykle nie
wytrzymuje naporu wilczakowej energii. Najczęściej psu udaje się
rozgiąć łączenia ścianek bocznych – dlatego ściany
zabezpieczamy na każdym styku drutem, tryt-kami, karabińczykami
itp. Sprytny Wilczak czasem potrafi wędrować po domu z klatką,
wysuwa dolną półkę, wkłada nogi w dziury między prętami i
wędruje, wciągając co się da do wnętrza. Dlatego można klatkę
unieruchomić gdzieś we wnęce czy narożniku i zablokować tak, by
dolna półka wysuwała się na ścianę. Warto kupić klatkę
solidniejszą, z grubszego drutu.
Wilczak pozostawiony bez
kontroli, potrafi w szale tęsknoty (lub nudy) spowodować
niewyobrażalne zniszczenia, narażając tym też swoje zdrowie.
Potrafi też uciekać na wiele sposobów, pozostawiając popiół i
zgliszcza.
Zalety klatki są
niewątpliwe, chociaż wielu osobom sam pomysł zamknięcia psa w
małej przestrzeni daje dyskomfort. Część osób uważa, że to
naruszenie godności psa, jednak nie zgadzam się z tym, pod
warunkiem, że przyuczymy Wilczaka do klatki od małego.
Pies zyskuje bezpieczny
azyl, a my wygodne narzędzie do wychowania szczeniaka.
Znam kilka osób
(szczególnie z Saarloosami), które doskonale poradziły sobie z
nauczeniem spokojnego zostawania Wilczaka w domu bez pomocy klatki.
Chwała im za to. Jednak znam znacznie więcej osób, które po
miesiącach zniszczeń i kosztów przekonały się do zakupu klatki.
Jednak klatka jest zawsze
narzędziem, tak jak halter, łańcuszek czy nawet kolczatka – do
zastosowania w czasie wypracowywania określonych zachowań. Może
pozostać jako legowisko, czy też wsparcie w problematycznych
sytuacjach na resztę życia (np. wizyta niewychowanego dziecka), ale
jest narzędziem, a nie sposobem rozwiązywania problemów, a w
rzeczywistości ich unikania. Warto korzystać z zalet posiadania
klatki, ale... wszystko z umiarem.
W ostatnich latach spotykam
się coraz z częściej z nadużywaniem dobrodziejstwa klatki przez
przewodników Wilczaków.
Klatkę stosują jako
rozwiązanie problemu kłopotliwego pobytu psa w domu. Trzymają tam
psa godzinami, zamiast wypracowywać odpowiednie zachowanie psa.
Przez ostatnie lata poznałam
dobrze przynajmniej trzy przypadki Wilczaków, zniszczonych
psychicznie i/lub fizycznie przez nadużywanie klatki. Z pewnością
nie był to jedyny niewłaściwy czynnik w ich relacji z
przewodnikami, jednak na tyle istotny, że warto o tym wspomnieć. Te
trzy psy zostały oddane przez swoje rodziny, częściowo udało się
je „naprawić” z pewnych problemów, inne rzeczy pozostały
zaburzone. Oprócz nich, mam sygnały z wielu stron, że problem
klatki istnieje.
Problemy, które skłaniają
rodziny do zbyt długiego trzymania Wilczaka w klatce opisują jako:
nad-aktywność; sikanie w
domu, także na meble; uporczywe, czasem bolesne zaczepki
(szczypanie, podgryzanie); złodziejstwo wszelakie: jedzenia, rzeczy
osobistych; brak możliwości wyciszenia psa poza klatką; brak
pomocy w opiece nad psem części domowników, którym przeszkadza
obecność takiego psa; napady wariactwa „wilczakowe świrowanie”;
obrona pożywienia (rzadziej zabawki) przed ludźmi lub zwierzętami
w domu; odizolowanie psa od gości, których zaczepia, straszy;
ogólna kłopotliwość pobytu z aktywnym psem wiele godzin. A czasem
słyszę wręcz: bo on/ona tak lubi pobyt w klatce, że poza klatką
źle się czuje.
Główne zaburzenia u
Wilczaków przy nadużywaniu klatki:
- brak więzi z przewodnikiem,
- brak relacji społecznych,
- brak pewności siebie,
- nerwowość,
- strachliwość,
- agresja,
- problemy skórne,
- problemy jelitowe,
U jednego psa nie występują
wszystkie wymienione elementy, tylko niektóre.
Długotrwałe odizolowanie
psa tak stadnego jak Wilczak powoduje, że nie może rozwinąć on
normalnych relacji w społeczeństwie ani w rodzinie. Wszystkie
wspomniane powody zamykania Wilczaka na wiele godzin wynikają z
odsuwania wypracowania problemów, które większość Wilczaków
zwykle sprawia.
Zbytnia aktywność,
sikanie, złodziejstwo, obrona pożywienia – to problemy typowe,
z którymi prawie każdy przewodnik Wilczaka musi się zmierzyć.
Bolesne zaczepki, problemy z wyciszeniem, zła reakcja na gości –
wskazują na zaburzenia w hierarchii na linii pies-człowiek.
Brak pomocy rodziny, a
czasem nawet strach części członków rodziny – to brak
znajomości rasy, jej rzeczywistego temperamentu i problemów jakie z
sobą niesie, czyli niedoinformowanie przewodnika.
Zamknięcie Wilczaka odsuwa
problem i daje pozór jego opanowania. Jednak dom jest dla Wilczaka
oazą, ostoją, matecznikiem. Właśnie w domu tworzą się relacje i
więzi, które pies przeniesie potem na resztę świata. Nie da się
odwrotnie. Nie wystarczy dużo szkolenia, dużo spacerów a brak
pracy w domu.
Znamiennie jest dla mnie jak
wiele można osiągnąć z Wilczakiem, „tylko” dając mu właściwe
relacje z człowiekiem, jasne reguły życia, trochę uczucia, trochę
ruchu i jedzonko. Tak właśnie „pracuję” z moimi adopcyjnymi
Wilczakami. Nie robimy żadnych cudów. Nie trenujemy wielce
posłuszeństwa (oprócz zwyczajnego życiowego), nie chodzimy po
festynach czy dworcach, czyli nie robimy wielkiej socjalizacji, one
tylko dostają ode mnie dom i zasady. I nawet to mogę dać im w
mniejszym stopniu, niż każdy człowiek mógłby swojemu Wilczakowi
– bo nocują w kojcach, bo swój czas dzielę na wiele istnień. A
mimo tego przechodzą przemiany i stają się społecznie
akceptowalne.
Odsunięcie Wilczaka
powoduje zachwianie relacji. To może wpłynąć na charakter psa, w
zależności od warunków i predyspozycji, może pójść w różnych
kierunkach: zwykłego niepokoju, strachliwości czy agresji. Wilczak
to jednak niesamowicie elastyczne zwierzę, znam i takie, które mimo
regularnego zamykania ich po 12 godzin w klatce nie sfiksowały
bardzo psychicznie i nadal miały więź z przewodnikiem. Jednak
stres zawsze gdzieś się odezwie. Mam kilka sygnałów o
powtarzających się problemach zdrowotnych: zwykle są to problemy
jelitowe, przewlekłe biegunki, nadwrażliwość pokarmowa, co do
których weterynarze nie mogą znaleźć przyczyny. W skrajnym
przypadku skończyło się to operacją i wycięciem części
zdeformowanego jelita.
Innym zaburzeniem są
problemy skórne, w rzeczywistości problem dotyczy uporczywego
drapania się czy podgryzania się przez psa. Wilczak odreagowuje
stresującą go sytuację przekierowując uwagę np. na gryzienie
ogona, łapy, notoryczne drapanie się.
Wszystko to co opisuję, to
przypadki które znam dokładnie bo przeszły przez moje ręce,
większości udało się wyjść z problemów zdrowotnych (tylko pies
po operacji jelit ma stały uszczerbek na zdrowiu i skłonność do
biegunek) i z niepożądanych zachowań. Pozostaną na zawsze psami z
grupy ryzyka – mniej odporne na zmiany, z mniejszym potencjałem
zaufania.
Klatka jako narzędzie daje
przewodnikowi możliwość wypracowania problemów z Wilczakiem, ale
ich nie rozwiązuje. Polecam ale zdecydowanie z umiarem. Klatka na
czas wyjścia domowników, czy w sytuacjach trudniejszych
logistycznie, jako element wychowania. Resztę trzeba przepracować.
Ela Wojtko, S.O.S. Wilczaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz