21.08.2015

BEN - nowy początek

BEN to prawie 3-letni samiec CSV. Przyjechał, bo od kilku miesięcy zaczął okazywać agresję do ludzi.
Gdy miał rok zmienił dom po raz pierwszy. Trafił w doświadczone ręce, przeszedł szkolenie. Jednak w rodzinie nie zamieszkał, mieszkał w kojcu, w towarzystwie innych psów. Nie stworzył prawdziwej więzi z przewodnikiem, nie miał stada. Zabrakło czasu w nawale zajęć. Pies siedział i się nudził, najwyraźniej złość w nim narastała. Od kilku miesięcy zaczął straszyć zębami, zdarzyły się ugryzienia.
Problem narastał, jednak w sumie jest dość świeży. Daje to nadzieję.
Inspiracją dla imienia był najbliższy opiekun psa w ostatnim czasie oraz historia BENa z tej piosenki ;)
https://youtu.be/g40WCBaUXR4



* * *
17.08.2015
BEN przyjechał wieczorem, resztę dnia przespał. Przy zmianie kagańca i obroży kilkakrotnie straszył swojego opiekuna zębami.

18.08.2015
Cały dzień pies był cichy i przygaszony. Leżał w kojcu i obserwował. Na spacerach był spokojny, powolny i czujny. Nie wchodzimy sobie w drogę. Ma czekać siedząc gdy wchodzę do kojca, przechodzić przez drzwi, bramki jako drugi. Egzekwuję to lekkimi pociągnięciami za linkę, którą ma założoną obok obroży.

19.08.2015
Załapał, że w kojcu trzeba się odsunąć i czekać. Dotychczas zwykle był od razu wypuszczany i zapinany, ja zawsze najpierw wchodzę do kojca, daję sie obwąchać, czekam aż pies sie wyciszy i razem wychodzimy. Poranne sikanie połączyliśmy z zapoznaniem części suczek. Nie ma z tym problemów. Później polecieliśmy do lasu, na kilku kilometrowe bieganie (za autem). Ben wymęczył się mocno, chętnie poszedł odpocząć w kojcu. Wieczorem na spacerze pierwszy raz był żywszy, zaczepiał suczki do zabawy.
Na razie ile mogę ignoruję go. Nie dotykam, prawie się nie odzywam. Krótkie korekty słowne i linką, gdy robi coś czego nie chcę.

20.08.2015
Rano była radość z wypuszczenia na wybieg i z towarzystwa suczek. Cały czas jednak jest spięty, uszy na baczność. Bardzo mnie obserwuje, co chwila zerka w oczy, staram się nie odpowiadać na to patrzeniem. Poranne bieganie za autem (6 km) zniósł tym razem lepiej, ale było też chłodniej. Powoli łapie rytm naszego życia. Przed bieganiem pierwszy raz zaczął się domagać wypuszczenia z kojca, poganiał mnie.
Wieczorem Ben był wyjątkowo żywy i... marudny. Pół godziny ze Speedy i z Adane zapewniło mu trochę ruchu i sporo atrakcji. Po ostatnim spacerze idziemy zawsze po karmę i dostaje jeść, chętnie wskakuje do kojca. Ogólnie (co mi ułatwia ale jest smutne) widać, że przywykł do życia w kojcu.
Jednak po zjedzeniu swojego, zaczął dopominać się o uwagę i pewnie o wypuszczenie. Nie podobało mu się, że pod jego nosem inne psiaki dobrze się bawią, biegają i szaleją ze szczeniakami. Długo piszczał, trochę wył. Bardzo miał aktywny wieczór.
Na wybiegu często podchodzi do mnie, ociera się kagańcem. Nie próbuje skakać.
Akceptuje Amalka, lubi suczki, nawet jak go gonią. Trochę poznał szczeniaki i też było ok.
Jest niby dość normalny w zachowaniu, ale oczy są czujne, uszy napięte. No i widziałam go w próbach akcji.
Obserwujemy się, poznajemy. To już zupełnie dorosły pies, nie dzieciak, któremu łatwo narzucić swoją wolę.

21.08.2015
Od rana straszna awantura w kojcu, pies chce biegać skoro świt. Przetrzymałam go do normalnej godziny. Okazało się, że rozwalił dach od budy i ogólnie zrobił przemeblowanie. Nic to. Chociaż budę lepiej jakby szanował, skoro ma spędzić w niej zimę.
Wreszcie kipi energią. Nie tłumi, pokazuje, że go rozsadza. Rano na wybiegu z suczkami było mu mało. Szybko zebraliśmy się do lasu. Regularny trening zawsze go wymęczy. 
Po południu trochę gości, napatrzył się jak moje psiaki ich radośnie witają.
Wieczorem poszliśmy obejść teren na długiej lince. Bardzo grzecznie na niej chodzi. Lekka korekta i zawraca.
Mimo wielu wrażeń, po kolacji znowu zrobiło mu się żal, że nie biega luzem i odstawił cyrk z piszczeniem i wyciem. Wolę jednak to, niż cichego przyczajonego psa tłumiącego emocje.

23.08.2015
Od wczoraj BEN biega po całym podwórku. Jednak co dziwne, nie szaleje tak jak poprzednie samce za zapachami - raczej trzyma się większość czasu blisko mnie. Jeśli siedzę, to idzie się wąchać, obskakiwać z suczkami lub stoi przy mnie. Jeśli gdzieś idę, coś robię - łazi krok w krok. Dzisiaj mnie totalnie zaskoczył. Po krótkim czasie od wypuszczenia przyszedł i położył mi się przy nogach. Na boku, jak całkiem uległy pies. Nie wiem jak to interpretować. I nie było to raz, ale 2-3 razy. Coraz częściej próbuje mnie sobą zainteresować. Oprócz tego kładzenia się, podkładał się dziś do głaskania. Chyba próbuje uśpić moją czujność ;)

W kojcu niestety brudzi. Ma jakąś obsesję z sikaniem, wypuszczony non stop leje, a w kojcu leje do budy :(  Kolejna obsesja to jedzenie - bez umiaru całkiem. No nic, to się zmieni, jak pies się uspokoi.

25.08.2015
W nowych warunkach BEN dobrze się odnajduje. Wchodzimy w stały rytm, który obejmuje też niestety sikanie koło 6 rano. To już moje maluchy śpią dłużej ;)
Biega z coraz większą łatwością, mniej dyszy, widać że ma frajdę.
Mniej jedzenia i częste wychodzenie powodują, że udaje się zachować czystość w kojcu.
BEN lubi kłaść się blisko mnie, nawet zasypia tak. Leżał dziś tak jak na "waruj" i lekko trąciłam go w bok, a on hyc na boczek i.. na plecy! Zaskoczył mnie ;)
Wczoraj miał gościa, znajomą przy której mogłam go spokojnie puścić. Pierwsza osoba poznana u nas. Był posłuszny i zainteresowany tylko jedzeniem.

***
No i przechwaliłam ;) Na późnym spacerze poznał Ekaję, której zapach mu się nie spodobał i chciał ją poustawiać. Gdy go skarciłam (słownie) i pociągnęłam za linkę - wspiął się na mnie z warczeniem. Bardzo groźnie nie było, ale kto wie jakby się to rozwinęło.
Odwróciłam się do niego tyłem i zagadałam rozluźniająco. Zaraz odpuścił.

28.08.2015
Dużo się u nas znowu dzieje a BEN ma szansę się przyglądać i nieco uczestniczyć.
Drażniące jest, że jak się rozkręcił to często piszczy, nawet szczeka, dopomina się uwagi, biegania. Z drugiej strony stara się bardzo o moje względy, jest dość usłuchany i straszny z niego pieszczoch. Ciągle się podsuwa do głaskania, drapania. Ciągle wywala brzuch, daje łapę ;)
Wiadomo, że takie czułości to też trochę wymuszenia, dlatego dostaje swoją porcję pieszczot, ale stawiam i wymagania.
Do psów nie jest bardzo zaczepny.  Puszczony luzem "nie zauważa" tych w kojcu.
Rano wypuszczam go wcześnie i idę spać dalej, sprawdzam - zawsze czeka przed drzwiami.

Zdarzyło się raz nieszczęście (moja wina) - wypuściłam na podwórko do Bena - Dżedaja zamiast Ginki (są niesamowicie podobni, szczególnie z góry przy drzwiach). Myślałam, że będzie trzepanie futer a tu nic! Ben w kagańcu - obchodził Dżedaja nastroszony, Dżedaj raz spróbował skoczyć ale jak usłyszał męski warkot i zobaczył postawę Bena, to momentalnie odpuścił. Potem chłopaki krążyły i się sprawdzały, ale Dżedaj ustąpił. W końcu wzięłam młodego do domu i obyło się bez weta.

Mimo tak dobrego zachowania, mam wrażenie że BEN jeszcze się przyczaja i testuje.

30.08.2015
Pierwsza wizyta w domu za nami. Na smyczy obeszliśmy z Benem nasz mini domek (oprócz pokoju z BEĄ i młodymi), potem zaprosiłam go na odpoczynek do klatki. Odpoczynek to początkowo nie był ;) Psiak był mocno spięty i czujny, wszystko obserwował, chłonął nowe wrażenia. Potrzymałam go tak z godzinkę, aż się wyciszył. Potem na podwórko, żeby ochłonął i to przetrawił. Za jakiś czas druga tura. Znowu obeszliśmy domek i poszedł do klatki. Tym razem było dużo trudniej, bo do pokoju wpuściłam Celeba (mój najstarszy samiec, 5 lat). Celeb jest bardzo usłuchany, nie zaczepiał nowego. Ben próbował się chwilę powściekać i uspakajanie go nic nie dawało. Zrobiłam więc taki myk: Usiadłam spokojnie na fotelu naprzeciw klatki, zawołałam Celeba i zaczęłam go drapać, pieścić i gadać. Ben uspokoił się bardzo szybko. Nie myślałam, że aż tak to podziała. Po chwili odpuścił, wyluzował i położył się w klatce tyłem do nas :D

A wczoraj jako że było chłodniej polecieliśmy na 12 km trasę. Ben biega coraz lepiej, nabiera powoli formy.

Niestety - nie same pozytywy. Coraz gorzej zachowuje się w kojcu. Piszczy i jęczy od świtu :(   Jest naprawdę męczący, także dla sąsiadów, którzy nie są wymagający :/
Im więcej dostaje, tym więcej chce. Jakie to ludzkie ;)

04.09.2015
No i klops. Wczoraj BENowi udało się zdjąć kaganiec, który poprzedniego dnia poluzowałam. Cały dzień biegał więc bez "koszyka". Tragedii nie było, nie próbował się siłować, jednak nie czułam się swobodnie, tak by np go skarcić, czy spokojnie przenieść jedzenie.
Bałam się też o resztę Watahy, mimo że wszystkich zna i lubi (za wyj. chłopaków).
Koniec końców, wieczorem zdobyłam się na odwagę, napakowałam w kaganiec mielonego i podsunęłam pod nos. Nos wskoczył sam do środka, a ja (niestety) nieco trzęsącymi się rękoma pozapinałam paski. Tak mnie Mentos nauczył szacunku do psich zębów ;)
Jeden dzień pełnej swobody, tym jednak boleśniejszy powrót do rutyny.
Dzisiaj BEN przechodzi samego siebie, jest zły, niedobry, wściekły, nerwowy :(  Nie jest zły DO MNIE, tylko ogólnie podkręcony, nabuzowany. W kojcu drze się cały dzień, jak tylko nie biega luzem. Wszyscy już wymiękamy od tych wrzasków :/  Oszaleć można!
Wzięłam go w trasę 12 km pełnym biegiem, średnio 20 km/h. Zmęczył się, ale po powrocie znowu piłował paszczę. Może jutro będzie lepiej...

06.09.2015
Chwilowo brak poprawy. Wygląda to na jakiś kryzys. Codziennie 12km biegu, mimo tego wrzaski w kojcu. Pies jest butny, bez cienia pokory. Uszy na baczność. Bywa, że mi ustępuje, przyjmuje lekkie skarcenia, ale cały czas żąda, domaga się. Biorę go na przetrzymanie i zmęczenie. Zobaczymy ile to potrwa.

07.09.2015
Trasa miała dziś prawie 20 km a psiak nadal nie odpuszcza. Po powrocie były ze 2h spokoju, potem mieliśmy gości i przy gościach dał popis :/  Szczekanie, piszczenie, skoki pod sufit. To samo po wieczornym sikaniu i karmieniu. Zaczynam znowu ograniczać mu swobodę, wrócił na mały wybieg, bo jest nerwowy do reszty stada i mało delikatny, a suczki mam niektóre po zabiegach. Staram się trzymać wytycznych Milana: dostaje ćwiczenia (coraz więcej), dyscyplinę wprowadzam stopniowo, mało czułości i ciećkania się. Jest napięty, nerwowy, pobudzony. Hamuj chłopie, bo klejnotów nie uchronisz.

 14.09.2015
Przerwa była bo liczyłam na jakieś zmiany. Przez 2-3 dni po moich "groźbach" z ostatniego wpisu BEN nieco się wyciszył. Miał dużo ruchu, odpoczynek, michę. Jednak już w czwartek pod wieczór podekscytowanie wróciło. Od tego czasu jest ciężko. Ciężko wytrzymać. Hałasuje bardzo, jest nadal pobudzony. Jest też podniecony seksualnie, nie wiem która z pannic winna, nic nie pokazują, ale BEN ma z tym problem. Zaleca się do każdej (nawet do babci BETI - samobójca ), rozpiera go.
Bardzo źle znosi zamknięcie w kojcu, od 5-6 rano urządza codziennie wrzaski, bo koncerty to nie są. Jednak czuję, że nie jest gotowy by być z nami w domu. Do tego musi nabrać trochę pokory. A on ciągle jest nieustępliwy.
Pozwalam sobie z nim na coraz więcej: wytarmoszę go za futro, ogon, dam po uszach jak trzeba, w takich sytuacjach przyjmuje wszystko dobrze. Czasem próbuje się oburzać, ale ignoruję jego humorki. Dużo biega. Dużo też obserwuje, u nas wciąż pełno gości. Przy gościach nie biega luzem, za to daje czadu w kojcu. Przyjdzie ten moment, że do ludzi wyjdzie, ale muszę mieć nad nim kontrolę, musi się słuchać.

Wariował do późnej nocy przez ostatnie dni, więc zarządziłam przeprowadzkę.
Dostał kwaterę po Mentosie, osobny duży kojec, podwójnie ogrodzony. Dzisiaj były przenosiny. Zobaczymy jak będzie.

15.09.2015
BEN miał dzisiaj dobry dzień: "zdjęliśmy" kaganiec, oraz rozwalił nowy (Mentosowy) kojec. 
Zorganizował więc sobie przeprowadzkę z powrotem do kojca na środku podwórza.
A bez kagańca poprawiło się menu, bo zamiast głupich chrupek był kurczak i mielone. To się nazywa dobry dzień!
A serio - jak widzicie emocji masa. Pies jest energetyczny, nieustraszony, pomysłowy i nie do zdarcia. W sumie taki jak być powinien każdy porządny Wilczak. BEN jest wspaniałym psem, mam nadzieję, że nauczy się panować nad emocjami i jakoś się dogadamy.
Od rana biega bez kagańca, no cóż, może to i dobry czas by spróbować. Dam mu szansę.
Kojca szkoda, chociaż się naprawi, jednak to też sygnał, że takie odosobnienie nie jest może wskazane. Może jednak w końcu zamknie paszczę i będzie spokojniejszy.
Dzisiaj wieczorem po tylu wrażeniach śpi jak aniołek. Nawet światło na podwórku go nie rusza.
W dzień był do mnie miły, wieczorem - bardzo miły. Posiedzieliśmy sobie spokojnie, przychodził i zaczepiał, lizał po rękach, podrzucał moją rękę by go głaskać. Oczywiście w przerwach między amorami. Mimo hardej duszy, przecież jak każdy pies / Wilczak - ma potrzebę przewodnika, stada, przynależności.

16.09.2015
Drugi dzień bez i jest dobrze. Pewnie, że człowiek inaczej patrzy na wiele spraw, trzeba uważać np jak niosę jedzenie, czy jak psy się zakotłują (głównie jako odpowiedź na końskie zaloty Bena). Jednak na razie BEN chodzi za mną jak cień, podlizuje się, przymila, stara się zwracać na siebie uwagę. Sprawdza co robię, wtyka nos w komputer czy obieraną fasolkę ;) Wszystko go ciekawi, jak szczeniaka.
Hormony go męczą, widać że nie może znaleźć sobie miejsca. Chciałabym jednak opanować go w takim stanie, jeżeli ma pozostać 2-jajeczny. A byłoby warto.
W sytuacjach trudniejszych (np wspomniane przenoszenie jedzenia, albo jak pcha się do domu gdy wchodzę / wychodzę) mam na niego sposób. Niosę konewkę z wodą i BEN dostaje mały prysznic jak się zbliży zanadto. Bardzo tego nie lubi i odsuwa się na sam widok konewki. Unikamy w ten sposób konfliktów.
Nadal jest spięty, nie wiem czy tylko przez hormony czy przez ogólną sytuację. Stanie obok i dyszy, sapie. Dopiero po jakimś czasie odpuszcza i się położy. Daleko mu do wyluzowania.

W dzień sporo hałasuje nadal, rano pobudka koło 6. Lepiej za to jest wieczorem, najedzony chwilę popyszczy i idzie spać. To już coś!

19.09.2015
Wieczory są wyraźnie spokojniejsze. Trochę hałasu jak moje biegają, potem przenoszę imprezkę do domu, gaszę światło na podwórku, wtedy zasypia i śpi do... 5  ;)
Rano jest niefajnie, w dzień reaguje głównie jak mnie zobaczy. Każde moje przejście lub psie gonitwy, to awantura w kojcu. Jest BARDZO uciążliwy, a do tego niepotrzebnie poddenerwowany.
Dlatego postanowiłam wejść z feromonami. W poniedziałek spróbujemy z obrożą Adaptil.

W dzień BEN jest zadowolony jak biega luzem albo idziemy na bieganie do lasu. Ma straszną fazę na zaloty, nawet podczas biegania. Dzisiaj dopiero po 10km przestał "napierać" na Ginkę z którą zwykle biega i trochę się zmęczył. W sumie zrobił koło 15 km.
Przy domu jest pobudzony ale miły. Ja coraz bardziej przywykam do jego paszczy uwolnionej ;)  Mamy na pewno postęp. Zaczął mnie szanować. Mogę spokojnie zjeść przy nim posiłek, bez specjalnego zaglądania w talerz. Dzięki spryskiwaczowi (zastąpił konewkę) szybko uczy się, żeby nie pchać się do drzwi, także do drzwi domku z psim jedzeniem. To znacznie ułatwia życie. Dołączyłam do tego komendę, żeby z czasem spryskiwacz wycofać z użycia.
Czasem jednak mordę podsunie, dzisiaj wcisnął się za bardzo do drzwi przed kolacją, a ja myślałam że to inny psiak i oberwał małego ślizgacza po uszach. Nie zrobiło to na nim złego wrażenia.
Uczę go, że jak wyjmuję mięso i wychodzę z nim na podwórze, pies dostaje komendę "do budy" i ma lecieć do kojca. Ładnie to podłapał i teraz pędzi! Dla mnie to kolejne ułatwienie i ominięcie ew punktu spornego (gdyby chciał np wyrwać mi jedzenie).
Pewne elementy omijam, unikam konfliktów, punktów spornych, jednak z czasem, gdy mi zaufa i będzie oddany i z szacunkiem, będą coraz wyższe wymagania. 

21.09.2015
Wczoraj przyjechała nowa SOS-owa suczka i chyba podenerwowanie stada udzieliło się BENowi. Zaczął nawoływać o 4.30. Stwierdziłam, że to całkowite przegięcie, moje szczeniaki śpią dużo dłużej i postanowiłam go przetrzymać. Co jakiś czas hałasował, poszłam do niego o 7.30. A tu niespodzianka...



Tak załatwił drzwi między kojcami. Ostatnio wychodziliśmy przez drugi kojec, pusty, bo front jest dobrze zabezpieczony i otwarcie go trochę trwa.


Łapska sobie poranił, wszędzie pełno krwi :(
Za to jaki dzisiaj był spokojny. Kuleje, więc o bieganiu nie ma mowy. Jednak nadmiar energii spalił od rana, cały dzień był grzeczniutki.
Udało mi się trochę naprawić, ale nie wiem ile to wytrzyma...


Założyłam dziś BENowi obrożę Adaptil, może coś pomoże.

23.09.2015
Błogosławiony Adaptil ;)
Kochani, to działa. Spaliśmy dziś prawie do ósmej. Mam nadzieję, że skończyły się czasy szaleństwa od 4.30 rano. Pies jest wreszcie wyspany, mniej pobudzony w dzień. Cieszę się, że to preparat który nie przytępia zmysłów psa, chcę by był w pełni świadomy przemian.
Codziennie budujemy zaufanie, stawiając równocześnie granice i wymagania. Teraz odważę się już przejść przez podwórko z mięsem dla maluchów i nie spodziewam się napaści. Chociaż dziś mnie przecwanił, podbił mi rękę z miską z jedzeniem i trochę wyleciało. No ale będę bardziej gotowa następnym razem.
Ben robi się pieszczochem, zawsze chce być blisko, tak bardzo potrzebuje człowieka.
Na spacerach nieco lepiej reaguje na ludzi, tzn przestał reagować złością na każdą spotkaną osobę, jak to było na początku. Może to kwestia zmęczenia, a może coś się w główce przestawia. Na razie nie biegamy, nadal kuleje.

26.09.2015
Łapki prawie już zagojone. Rano Ben śpi, nie hałasuje, spokojnie czeka aż wstaniemy. W ciągu dnia mniej się denerwuje na psy, wieczory mamy zupełnie spokojne, nawet jeśli młode psiaki bawią się na podwórku, Ben zwykle nie reaguje. Wspaniała sprawa!
Skoro mamy poprawę to czas na następny krok do wyciszenia psa. Ben reaguje wielkim krzykiem gdy tylko się pojawię w zasięgu wzroku, ale szczególnie, gdy idę wypuścić go z kojca. Zaczęliśmy dzisiaj nad tym pracować.
Zaczęłam z dystansu około 5 m. Podchodzę, pies jest na mnie skoncentrowany ale pobudzony, skacze, szczeka. Dostaje komendę: siad. Czekam tak długo aż nie wykona (zwykle chwilkę). Jeżeli siedzi - podchodzę o krok, gdy wstaje - cofam się. I powtórka.
Nie trzeba wiele czasu by wyczekać spokojne podejście. Trzecie podejście dzisiaj było już prawie na spokojnie, tzn kilka razy się podrywał, ale nie było takiego pobudzenia i mało szczekał. Od razu zrobiło się ciszej :)

28.09.2015
Od ponad tygodnia nie biegamy i panu psu zaczęło dziś odbijać. Dodatkowo był zły, bo mieliśmy gości, którzy jednak nie byli do niego i pozostała mu rola obserwatora. Dlatego popołudnie zaliczam do jednego z gorszych :/
Pies totalnie nakręcony, skakał w kojcu pod sufit jak ping-pong, wypuszczony biegał, zaczepiał inne psy w kojcach. Gdy mu nagadałam, że tak nie wolno, nawarczał na mnie. Tak sobie pogadaliśmy. A ile godzin szczekania, to już nawet nie wspomnę...

Ostatecznie zostawiłam go by się wybiegał z suczkami i obcięłam racje żywnościowe. Skoro ma tyle energii, to nie ma co dalej ładować.

01.10.2015
Wracamy do lekko podkręconej normy, tzn niestety nadal nie biegamy (auta brak) więc energii ma nadmiar, ale wścieka się tylko jak widzi mojego samca, czy inne psy w zabawie, ew mnie jak wychodzę nie do niego.
Poza tym stara się być miły, chociaż jest bardzo niedotykalski: trąci się go to się nie podoba, trochę złapię ogon, to się mocno nie podoba.
Bez auta (czyt. wysiłku) nie ruszymy dalej. A potrzebny jest kolejny przełom.

06.10.2015
Nie ma specjalnie zmian, zaczęliśmy trochę biegać.

12.10.2015
Ben ma problem - zakochał się w Gince. A panna wrażliwa na początku go goniła, a teraz pozwala na wszystko, no, prawie na wszystko.
Przy suczkach ciężko mu się skupić i zachowywać spokojnie, jest wciąż podkręcony.
Za chwilę pewnie wyskoczy tu jakaś cieczka i dopiero się zacznie :/
Jego samczość bardzo przeszkadza.

25.10.2015
Obroża Adaptil przestaje (przestała?) działać. Pobudki mamy więc znowu wcześniejsze.
Poza tym jednak BEN jest do mnie miły, bardzo się stara.
Problemem jest nadal i ciągle nadmierne pobudzenie: dyszy, skacze, szczeka. Nie pomagają biegi, zabawy z suczkami.
Kilka fotek:











01.11.2015
W ogólnym zachowaniu, wzajemnym poczuciu bezpieczeństwa jest dużo lepiej. Problem stanowi wciąż pobudzenie, które nie maleje, a momentami narasta.
Wiąże się pewnie z początkiem cieczek, a w tym temacie będzie tylko coraz gorzej.
Dlatego wybieram drogę pohamowania popędów przez implant czasowo kastrujący. Implant działa koło pół roku, da nam to czas na przepracowanie dotychczasowych problemów.
BEN ma nową obrożę Adaptil, na którą dobrze reaguje.

06.11.2015
Pracujemy nad swobodnym zakładaniem kagańca. BEN za jedzenie robi wszystko. Żeby tylko robił to nieco spokojniej...  Kaganiec obkleiłam folią i sypię mu tam drobną karmę do środka. Zanim ją powyjada, mam czas na zapięcie paska. Chwilka biegania z kagańcem i zdejmujemy. Na razie idzie to trochę nerwowo, ale bez traumy.
Przygotowujemy się na wizytę u weta, którą muszę ogarnąć sama.

15.11.2015
Zakładanie kagańca mamy prawie całkiem wypracowane. Potrzeba by więcej spokoju przy tym, ale Ben wszystko robi "za szybko". Nagradzam psa za każde włożenie pyska w kaganiec, jak nie nadstawiam "koszyka", to mnie Ben popędza.
Niestety cieczka w stadzie w pełni, a my nie dotarliśmy jeszcze na implant, więc nie ma lekko. Mimo tego, ponieważ tyle psiaków pojechało, jest miejsce w domu w klatce, wzięłam więc dziś Bena pierwszy raz do domu do klatki. Nie wiem jak z kotami - w tym czasie spały. Ogólnie był oszołomiony nieco tą zmianą, zaciekawiony, nadal współpracujący na smakołyki, oszalały na punkcie maskotek w klatce (ach ci chłopcy!). Będziemy kontynuować.

17.11.2015
Wczorajszy dzień prawie cały razem. Padało, więc dużo w domu, w klatce. Był pierwszy "bliski kontakt" z Celebem, przez klatkę. Niemiły dla obu stron, ale bez wariactwa. Celeb opanowany, zjeżony, lekko warczący. Ben najpierw szczekał, szalał, ale szybko przeszedł w samo warczenie. Miłości tu nigdy nie będzie, oby dało się spokojnie spać w jednym domu.
Nagradzany za momenty wyciszenia, obserwuje wszystko bacznie. Dobrze, że jest takim głodomorem.

18.11.2015
Chwilowo dostajemy na głowę. Cała nocka wycia, piszczenia, biedne te moje chłopaczki... a cieczka... niech się szybko kończy :/

27.11.2015
A u nas nowości. Od 3 dni BEN... śpi w domu !
Wreszcie mam wszystkie psiaki w nocy w domu, to lubię! W jednym pokoju Celeb, Dżedaj (który chwilowo znowu jest z nami), Ginka i kto tam jeszcze chce, zwykle Adane i/lub Beti, w drugim pokoju Ben, Bea, Speedy, Bietka, Amali. I to wszystko na 40 m2 :D  Ben siedzi nadal w klatce, no bo koty... Ostatniej nocy nawet nie zamykałam drzwi między pokojami i wszyscy spali grzecznie.  Dżedaj przestał Bena zaczepiać (zupełnie), właściwie to się "nie widzą". Celeb musi swoje pokazać, więc wieczorami mamy momenty szczekania czy warczenia (to Ben), ale w nocy Celeb trzyma się mojej sypialni i do Bena nie łazi.
Wzięcie Bena do domu dużo zmieniło. Wydaje mi się spokojniejszy, mimo że kolejny Adaptil pewnie już przestał działać. Wieczory są długie, więc w wolne dni jesteśmy dużo razem. Słucha, obserwuje, uczestniczy w życiu. Nadal często się podrywa, ale jest lepiej. Początkowo na każdy mój ruch podskakiwał na 4 łapy, teraz czeka co będzie.
Jest do mnie bardzo miły, wręcz oddany, wpatruje się w oczy, pyta - co robimy?  Na dużym wybiegu mam przeszkody a Ben nie chciał skakać, ale wzięty na smycz, za namową suszonej wątroby - skacze. Jest zupełnie inny niż był Mentos, mimo napięcia, nie ma w nim złości, drażliwości. Wydaje mi się już taki... normalny.
Wybraliśmy się dzisiaj (pierwszy raz) do "miasta". Nie w samo centrum, ale minęliśmy kilka psiaków, trochę ludzi, odwiedziliśmy zaprzyjaźniony gabinet weterynaryjny. U weta było super ;)  Dawali dużo smaczków, chociaż zapachy go zadziwiły. Poszliśmy po długim intensywnym bieganiu, więc Ben był mocno zmęczony. Najpierw spacer po mieście, potem zwiedziliśmy poczekalnię u weta. Zważony - Ben ma 30 kg, mocno schudł po cieczce ;) Będziemy podkarmiać. W poczekalni nie było bardzo super, więc wyszliśmy, ale gdy gabinet się zluzował, poszliśmy do gabinetu. Pani doktor i pani technik okazały się super, nowe zapachy nie były złe, jedzenie dobre. Wyszliśmy na krótki spacer, a w drodze powrotnej, Ben ustawił się pod drzwiami do gabinetu :) Zajrzeliśmy więc na jeszcze jednego smaczka.
Oczywiście oprócz socjalizacji, są to przymiarki przed założeniem implantu, chociaż... zastanawiam się teraz czy jest konieczny. No ale może pomoże...
Ben jest fantastycznym psem, gdyby nie szczekał mogłabym powiedzieć, że go uwielbiam ;) Jest mega odważny, pewny siebie, idzie przez życie z kitą do góry. Jest wyzwaniem ale jakim rozkosznym.

01.12.2015
Nie ma to jak pochwalić psa... Za nami 2 dni bezsensownego szczekania w kółko. Wszyscy już odpadamy. Czy Ben może funkcjonować bez feromonów? Obroża przestała działać i w jednej chwili pies zaczął się nakręcać na wszystko i szczekać w trybie ciągłym.
Dzisiaj zdobyłam obrożę z feromonami, pewnie niebawem zacznie działać. No ale ile to ma trwać?
Jedyna pociecha, że nie ma w tym agresji (do ludzi).

24.12.2015
Nie piszę, bo nie ma wielkich zmian. Na razie wycofaliśmy się ze spania w domu, jest ciepło, więc z tym nie ma problemu (nowe kojce i budy niebawem powstaną, więc będzie i dobre zabezpieczenie), a w domu Ben denerwuje się bardzo i korzyści tego nie przeważają.
Szczekanie jest stale dokuczliwe, ale... niestety i do tego się trochę przywyka.
Ben obsesyjnie nie cierpi kojca. Wypuszczony - nic nie chce od życia, tylko uwalić się gdzieś na tarasie i spać. Byle nie w kojcu... Nie przywyka, nie odpuszcza, jest w tym jakaś pierwotna siła, z którą nie można rywalizować.
Mamy mało gości, którzy chcieliby socjalizować Bena, a to już ten etap, że by można. Jeśli ktoś jest chętny, zapraszam :)
Z racji pewnych remontów miałam na terenie "fachowców" i Bena puszczałam przy nich w kagańcu. Co ciekawe, mało się nimi interesował, nie zaczepiał, zajmował się swoimi sprawami. Za mną chodzi jak cień, a najbardziej na świecie boi się... Ginki ;) Mała suczka ustawiła sobie kolegę !


03.01.2016
Przyszła zima i Ben wrócił do domu. Wyraźnie się ucieszył, mimo ograniczenia swobody (śpi w klatce). Mam wrażenie, że to już całkiem inny pies: ciągle patrzy, szuka akceptacji, sępi o smakołyki, uwielbia skakać, "coś" robić, oczywiście nie za darmo.
Bez trudu daje sobie nałożyć kaganiec. Pięknie biega po lesie wiele wiele kilometrów, jest niezmordowany. Nadal jest nerwowy i nakręcony, chociaż chyba nieco mniej.
Ben został smakoszem ;) Nauczył się próbować wielu potraw i lubi prawie wszystko: pożera całe jabłka, chociaż dawniej nimi pluł; kwaszone ogórki, dżemy, pieczywo, kukurydzę... próbujemy wiele, a on jest chętny na kulinarne eksperymenty :D

08.01.2016
Poprzednia obroża z feromonami zakończyła działanie i... nowej nie zakładamy. Radzimy sobie bez. Ben jest w końcu nieco spokojniejszy, w ostatnich dniach, z racji pogody, dużo był w domu. Kaganiec wrócił od naprawy i Ben wreszcie swobodnie chodzi po domu. Kaganiec musi mieć - bo koty.  To miłe, gdy może towarzyszyć mi w codziennych czynnościach, zamiast patrzeć przez szybę. W domu chodzi za mną, obserwuje, uczy się nowego świata. Oj dawno już w domu nie mieszkał (tylko przez pierwszy rok życia, a ma 3 lata), czas nadrobić i te braki, przynajmniej w takim stopniu, w jakim mogę mu zaoferować.

16.01.2016
Kilka dni temu wybraliśmy się (w końcu) do lecznicy po implant hormonalny. Zastrzyk "przeszliśmy" bez większych kłopotów, potem były nagrody, odnawianie znajomości w lecznicy, wyluzowanie. Czekamy na efekty (trwa to koło miesiąca).

17.02.2016
Na razie brak widocznej reakcji na implant hormonalny. Ben nadal interesuje się suczkami.
Stopień jego pobudzenia w kojcu nie maleje, zdecydowałam się więc dać mu więcej swobody. Jako że na razie nic nie kombinuje jak jest sam na ogrodzie, zostaje luzem na noc na podwórku. Dostał koce i kołdrę na tarasie, kojce ma otwarte. Z kojców sam za nic nie skorzysta, niezależnie od pogody. Zwija się w kłębek na tarasie, podgląda nas cały czas i tak wyciszony zasypia. Jego niechęć do kojca jest totalnie patologiczna. Muszę więc dać mu czas na odpoczynek od kojca i spokojny sen.
Nadal biegamy po lesie, bawimy się z suczkami. Ben zaczął wysypywać się z futra, więc intensywnie go wyczesuję.
Apatyt mam wrażenie że stale mu rośnie. Wciąga koło kilograma mięsa dziennie, do tego kubek karmy i sporo owoców i warzyw. Szczególnie uwielbia jabłka, ale je wszystko.
Jest łakomy niesamowicie ;)  Udało się odrobinę go podtuczyć, nie straszy już wystającymi żebrami. Jego spalanie jednak nadal jest szokujące.
Czekamy z utęsknieniem na dłuższe i cieplejsze dni, by spędzać razem więcej czasu.

27.03.2016
Dni stały się dłuższe, mamy wreszcie początek wiosny. Więcej czasu dla psiaków, lepsza temperatura na wspólne spędzanie czasu.
Niestety Ben nie reaguje na implant hormonalny. Mieliśmy tu ostatnio 2 cieczki, ciężko to przeszedł.
Jego pobudzenie w kojcu nie maleje, pojawiły się też problemy zdrowotne, pewnie związane z tą kojcową nerwowością. Mimo, że spędza tam minimum czasu w ciągu dnia, inne psiaki też muszą biegać i trochę siedzieć w kojcu musi. Dlatego dorastam do decyzji o kastracji Bena, zmniejszy się może nerwowość i dominacja do psów. Po zagojeniu się po zabiegu, będę szukać dla niego domu.


04.2016
W kwietniu BEN został wykastrowany. W badaniu krwi ujawnił się problem z wątrobą - dostaje lekarstwa, wygląda na to że problem znika.

01-03.05.2016
Majówka upłynęła pod znakiem gości, na część z nich załapał się i Ben. Zachowanie jego było doskonałe, pies spragniony kontaktu, ale nie nachalny, chętnie współpracujący.

Jest gotowy na zmianę domu, będziemy szukać mu nowego przewodnika.

17.05.2016
Powoli Ben się wycisza. Nadal jest kojcowym szczekaczem, ale teraz mogę puszczać inne psy bez wiecznego ujadania. Przy gościach też siedzi cicho, po początkowym oszczekaniu. Przesypia w kojcu całą noc do świtu. Nad ranem wypuszczam go i już zostaje na podwórku.
Jest wesoły, zabawowy. Ciągle zaczepia suczki, a one go lubią! Ciągle uśmiechnięty i lekko podekscytowany. Wspaniały psiak. No i nie jest już chudzielcem. Wreszcie wygląda zdrowo i doskonale.
BEN poleca się do adopcji!

17.06.2016
Było kilka propozycji domów dla Bena, ale to domy niedoświadczone, nie podjęłam takiego ryzyka. Była nadzieja na jeden dom z doświadczeniem, ale facet szybko odpuścił.
Moją rolą jest pokazywać problemy, nikogo nie będę namawiać ani mu ułatwiać decyzji. Chętnie pomogę w adopcji, w rozwiązywaniu problemów, ale nie oddam kolejnego psa na niepewny los. Szczególnie TEGO psa, w którego włożyłam tyle pracy.
Kolejne adopcje uczą mnie pokory i coraz większej ostrożności. Zmarnowany Vito ściska mi serce. Vito, Dżedaj, Zyta - wszystko to świetne psy, które nie dostały porządnej drugiej szansy w domu adopcyjnym. Bo Wilczak potrzebuje wyraźnej, czytelnej hierarchii i... to w zasadzie załatwia większość problemów. Vito - do mnie zupełnie bezproblemowy, słodki i łaszący się. Dżedaj - doskonały przy gościach, także z dziećmi, normalny członek naszego stada. Zyta - wreszcie trafiła w odpowiednie ręce, skończyły się wyskoki niby "agresji" do ludzi, nie ma śladu po tych zachowaniach. Wystarczy "usadzić" je na odpowiedniej pozycji, a reszta przyjdzie sama.
Ben to najtrudniejszy dotychczas "przypadek" po Mentosie. Pracowałam z nim 3/4 roku. Nie można tego zmarnować, to jego życie. Teraz jest taki beztroski i szczęśliwy.

Widać już efekty kastracji.  BEN wreszcie się uspokoił! Szczeka tylko na mój widok ;) Śpi spokojnie po 8 godzin. Czeka na swoja kolejne do biegania, bez histerii. Jest wesoły, zabawowy, silny, szybki, oddany i cudowny. Jego oczy wyznają miłość każdym spojrzeniem. Przy Benie, człowiek czuje się wyjątkowy i wyróżniony.

BEN jest gotowy do adopcji.  Polecajcie go proszę znajomym, jeśli ktoś się nadaje. Gdzieś tam czeka na niego własny dom.



3 komentarze:

  1. Kolejny, wielki krok, Ben w domu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałem wyjsć 30 minut temu z domu, a tak się wciągnąłem w historię i zaczytałem :D Jestem pod wielkim wrażeniem doświadczenia, uporu i wyrozumiałości. Miałem styczność z trudnymi osobnikami po przejściach (amstaff po walkach) i wiem jaka to była praca, dla psa i dla mnie :D Bez litości wyłapywał potknięcia, jednak po roku stał się pieszczochem dla ludzi, a po niecałym kolejnym domagał się zabawy z innymi zwierzakami i już nie stanowi dla nich zagrożenia. Dlaczego o tym wspominam? Fascynują mnie Wilczaki, coś mnie pcha w ich kierunku, nawet zacząłem ustawiać życie zawodowe tak by móc zdecydować się na ten krok, jednak mimo doświadczenia rozsądek blokuje huraoptymizm. Nie wiedziałem, że są Wilczaki do adopcji (nigdy nie kupiłem psa z hodowli, zawsze staram się pomagać, tym które nie miały szczęścia). Jeżeli można jakoś pomóc, pospędzać z nimi czas, to ja z wielką chęcią :) Chciałbym by nadszedł dzień, w którym będę mógł przygarnąć tak wspaniałego kompana.

    OdpowiedzUsuń