13.06.2014

Początki...

Początki zaangażowania w "resocjalizację" Wilczaków sięgają roku 2006, kiedy zajęłam się Amonem. AMON to syn Amber Wolf'a z pierwszego krycia, rodzynek i szczęściarz - przeżył jako jedyny z miotu 8-miu szczeniąt.


Od początku miałam go na oku. Nawet pierwszy dom sama mu znalazłam. Jak się okazało nie bardzo trafnie. Amon zamieszkał od szczeniaka z młodą zaangażowaną dziewczyną, wychowaną w domu pełnym psów, teoretycznie - świadomą rasy (na ile może być świadomy Wilczaków nowy przewodnik).
Były tak i początki szkolenia i klatka i dużo pytań, niby wszystko dobrze. Jednak z czasem sie posypało. Zabrakło czasu dla psa, pies siedział duuużo w klatce, a Amon jest typem super energetycznego, wielkiego Wilczaka, który musi coś robić, bo zwariuje. Brak czasu po pierwsze, brak prawidłowej relacji - po drugie.
Amon i jego młoda przewodniczka byli kumplami i... tylko kumplami. A Wilczak potrzebuje wyraźnego przewodnika. Pies dojrzewał, zaczął swoja panią szczypać, zaczepiać, boleśnie łapać za ręce. W ostatnim okresie kontakt z nimi był utrudniony, czułam że coś nie gra.
Pojechałam, zobaczyłam psa nieposłusznego, niewybieganego, który przejawiał początki agresji i który miał  błędne oczy. Nie mądre oczy Wilczaka, które mówią wszystko, tylko oczy rozbiegane, bez wyrazu.

Amon miał wtedy zdaje się koło 8 miesięcy. Udało się go odebrać bez większego problemu.
Przyjechał bez kontaktu, nakręcony, niestety też z silną krzywicą.
Zaczęliśmy od odżywienia i wybiegania. Jedzenie tylko z ręki, tylko za patrzenie w oczy. Budowanie kontaktu, budowanie hierarchii. W stadzie ustwił się momentalnie, Amberek bardzo pomagał.
Przyjechał chyba wiosną 2006. W sierpniu zabrałam go na obóz szkoleniowy do Czech.
W domu pracowaliśmy nad posłuszeństwem, także sportowym. Okazał się chętny do pracy, z pasją aportował już po kilku miesiącach. Ćwiczył doskonale. Pod koniec roku 2006 wyglądał już tak:





Efekt naszej pracy okazał się całkiem wymierny, Amon nie tylko sie zmienił i stał sie posłuszny, ale zdaliśmy też egzamin z posłuszeństwa Pies Towarzyszący. Kto by pomyślał, z takim burakiem... ;)

Mimo treningów, biegania i sporej ilości wystaw, ciągle było mu mało. Stał się radosnym, energetycznym psem, otwartym na każdą formę aktywności.
Znajomi od zaprzęgów zaczęli zabierać go na zawody zaprzęgowe, gdzie mógł się wyszaleć


Na jednym z takich wyjazdów poznał miłość swojego życia, swoją przyszłą przewodniczkę Jolę.
Amon zamieszkał koło Wieliczki, w stadzie Malamutów i zaprzęgowców.
Teraz już weteran, spędził szczęśliwe życie w dużym stadzie. Jest doskonale wyszkolony, odwiedził i "urządził" wiele pokazów posłuszeństwa. Odwiedził wiele szkół i przedszkoli. Kocha ludzi a swoją Jolę najbardziej :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz