Suczka została oddana, bo nie spełnia oczekiwań właściciela (nie szczeka, nie chodzi na smyczy) i kto wie jeszcze dlaczego. Cała zasługa odebrania jej w rękach Roberta, hodowcy, który pojechał po sunie i przywiózł ją do mnie (około 1000 km trasy w sumie).
Suczkę nazwano Berry, ja wołam ją Bara, bardziej kobieco
