8.10.2016

Wilczak klatkowy

Wilczak klatkowy

Coraz więcej osób chce świadomie wychować swojego Wilczaka.
Nowe rodziny przed zakupem Wilczaka odwiedzają hodowle, sięgają po literaturę, przeszukują internet. Wielce to chwalebne i odpowiedzialne podejście, ale nie gwarantuje sukcesu w wychowaniu Wilczaka. Bo przyjmując Wilczaka do rodziny powinniśmy przede wszystkim kierować się zdrowym rozsądkiem i znać potrzeby właśnie tej rasy oraz ogólnie psów.
Zajmę się tu jednym z elementów życia z Wilczakiem. Klatką.

Klatkę (druciany kenel, około metra szeroki) mam od pierwszego Wilczaka. Każdy kolejny mój pies poznał zostawanie w klatce. Uznaję potrzebę klatki i polecam to ułatwienie rodzinom moich szczeniąt. Jest to dość powszechna postawa w środowisku wilczakowców.
Klatka może służyć psu za miejsce odosobnienia w czasie, gdy musimy zostawić psa samego, a nie jest nauczony zostawania.
Zalety stosowania klatki:
  • bezpieczeństwo psa,
  • zabezpieczenie mieszkania,
  • nauka wyciszenia psa w czasie gdy nie ma przewodnika,
  • własny przytulny kąt,
Klatka jest miejscem lubianym przez większość psów, które na spokojnie opanowały zostawanie w niej. Zwykle pędzą tam z każdym większym smakołykiem, szczególnie jeśli w domu czai się konkurencja. Gdy są zmęczone, gdy w domu mają za dużo wrażeń, bywa, że idą wyciszyć się do klatki.
Naukę zostawania rozpoczynamy stopniowo, od pierwszych dni Wilczaka w domu. Zostawiamy go po spacerze, ze smakołykiem i zabawką. Zaczynamy od 10-30 min, stopniowo wydłużając czas zamknięcia. U mnie szczeniaki zwykle śpią w nocy w klatce, nie ma wtedy nawyku łażenia po nocy po domu, no i wołają na siusianie.
Podobno część psów nie da się nauczyć zostawania w klatce, sama nie miałam takiego przypadku. Nie polecam jednak nauki zostawania w klatce z dorosłym samcem Wilczaka, to już nie te gabaryty, poza tym może urażać to jego dumę.
Klatka ćwiczy psa w zachowaniu spokoju w czasie gdy zostaje sam. Pies uczy się, że mimo że wyjście przewodnika to wielka tragedia, to jest to zdarzenie powtarzalne i przewidywalne, należy je przespać, a czas minie szybciej.
Jedną z największych zalet klatki jest zapewnienie psu bezpieczeństwa. Pod warunkiem nauczenia zostawania i odpowiedniego przygotowania klatki.
Klatka, nawet solidna, jeżeli jest kupiona gotowa, a nie robiona na zamówienie, zwykle nie wytrzymuje naporu wilczakowej energii. Najczęściej psu udaje się rozgiąć łączenia ścianek bocznych – dlatego ściany zabezpieczamy na każdym styku drutem, tryt-kami, karabińczykami itp. Sprytny Wilczak czasem potrafi wędrować po domu z klatką, wysuwa dolną półkę, wkłada nogi w dziury między prętami i wędruje, wciągając co się da do wnętrza. Dlatego można klatkę unieruchomić gdzieś we wnęce czy narożniku i zablokować tak, by dolna półka wysuwała się na ścianę. Warto kupić klatkę solidniejszą, z grubszego drutu.
Wilczak pozostawiony bez kontroli, potrafi w szale tęsknoty (lub nudy) spowodować niewyobrażalne zniszczenia, narażając tym też swoje zdrowie. Potrafi też uciekać na wiele sposobów, pozostawiając popiół i zgliszcza.
Zalety klatki są niewątpliwe, chociaż wielu osobom sam pomysł zamknięcia psa w małej przestrzeni daje dyskomfort. Część osób uważa, że to naruszenie godności psa, jednak nie zgadzam się z tym, pod warunkiem, że przyuczymy Wilczaka do klatki od małego.
Pies zyskuje bezpieczny azyl, a my wygodne narzędzie do wychowania szczeniaka.
Znam kilka osób (szczególnie z Saarloosami), które doskonale poradziły sobie z nauczeniem spokojnego zostawania Wilczaka w domu bez pomocy klatki. Chwała im za to. Jednak znam znacznie więcej osób, które po miesiącach zniszczeń i kosztów przekonały się do zakupu klatki.
Jednak klatka jest zawsze narzędziem, tak jak halter, łańcuszek czy nawet kolczatka – do zastosowania w czasie wypracowywania określonych zachowań. Może pozostać jako legowisko, czy też wsparcie w problematycznych sytuacjach na resztę życia (np. wizyta niewychowanego dziecka), ale jest narzędziem, a nie sposobem rozwiązywania problemów, a w rzeczywistości ich unikania. Warto korzystać z zalet posiadania klatki, ale... wszystko z umiarem.

W ostatnich latach spotykam się coraz z częściej z nadużywaniem dobrodziejstwa klatki przez przewodników Wilczaków.
Klatkę stosują jako rozwiązanie problemu kłopotliwego pobytu psa w domu. Trzymają tam psa godzinami, zamiast wypracowywać odpowiednie zachowanie psa.
Przez ostatnie lata poznałam dobrze przynajmniej trzy przypadki Wilczaków, zniszczonych psychicznie i/lub fizycznie przez nadużywanie klatki. Z pewnością nie był to jedyny niewłaściwy czynnik w ich relacji z przewodnikami, jednak na tyle istotny, że warto o tym wspomnieć. Te trzy psy zostały oddane przez swoje rodziny, częściowo udało się je „naprawić” z pewnych problemów, inne rzeczy pozostały zaburzone. Oprócz nich, mam sygnały z wielu stron, że problem klatki istnieje.
Problemy, które skłaniają rodziny do zbyt długiego trzymania Wilczaka w klatce opisują jako:
nad-aktywność; sikanie w domu, także na meble; uporczywe, czasem bolesne zaczepki (szczypanie, podgryzanie); złodziejstwo wszelakie: jedzenia, rzeczy osobistych; brak możliwości wyciszenia psa poza klatką; brak pomocy w opiece nad psem części domowników, którym przeszkadza obecność takiego psa; napady wariactwa „wilczakowe świrowanie”; obrona pożywienia (rzadziej zabawki) przed ludźmi lub zwierzętami w domu; odizolowanie psa od gości, których zaczepia, straszy; ogólna kłopotliwość pobytu z aktywnym psem wiele godzin. A czasem słyszę wręcz: bo on/ona tak lubi pobyt w klatce, że poza klatką źle się czuje.

Główne zaburzenia u Wilczaków przy nadużywaniu klatki:
  • brak więzi z przewodnikiem,
  • brak relacji społecznych,
  • brak pewności siebie,
  • nerwowość,
  • strachliwość,
  • agresja,
  • problemy skórne,
  • problemy jelitowe,
U jednego psa nie występują wszystkie wymienione elementy, tylko niektóre.
Długotrwałe odizolowanie psa tak stadnego jak Wilczak powoduje, że nie może rozwinąć on normalnych relacji w społeczeństwie ani w rodzinie. Wszystkie wspomniane powody zamykania Wilczaka na wiele godzin wynikają z odsuwania wypracowania problemów, które większość Wilczaków zwykle sprawia.
Zbytnia aktywność, sikanie, złodziejstwo, obrona pożywienia – to problemy typowe, z którymi prawie każdy przewodnik Wilczaka musi się zmierzyć. Bolesne zaczepki, problemy z wyciszeniem, zła reakcja na gości – wskazują na zaburzenia w hierarchii na linii pies-człowiek.
Brak pomocy rodziny, a czasem nawet strach części członków rodziny – to brak znajomości rasy, jej rzeczywistego temperamentu i problemów jakie z sobą niesie, czyli niedoinformowanie przewodnika.
Zamknięcie Wilczaka odsuwa problem i daje pozór jego opanowania. Jednak dom jest dla Wilczaka oazą, ostoją, matecznikiem. Właśnie w domu tworzą się relacje i więzi, które pies przeniesie potem na resztę świata. Nie da się odwrotnie. Nie wystarczy dużo szkolenia, dużo spacerów a brak pracy w domu.
Znamiennie jest dla mnie jak wiele można osiągnąć z Wilczakiem, „tylko” dając mu właściwe relacje z człowiekiem, jasne reguły życia, trochę uczucia, trochę ruchu i jedzonko. Tak właśnie „pracuję” z moimi adopcyjnymi Wilczakami. Nie robimy żadnych cudów. Nie trenujemy wielce posłuszeństwa (oprócz zwyczajnego życiowego), nie chodzimy po festynach czy dworcach, czyli nie robimy wielkiej socjalizacji, one tylko dostają ode mnie dom i zasady. I nawet to mogę dać im w mniejszym stopniu, niż każdy człowiek mógłby swojemu Wilczakowi – bo nocują w kojcach, bo swój czas dzielę na wiele istnień. A mimo tego przechodzą przemiany i stają się społecznie akceptowalne.
Odsunięcie Wilczaka powoduje zachwianie relacji. To może wpłynąć na charakter psa, w zależności od warunków i predyspozycji, może pójść w różnych kierunkach: zwykłego niepokoju, strachliwości czy agresji. Wilczak to jednak niesamowicie elastyczne zwierzę, znam i takie, które mimo regularnego zamykania ich po 12 godzin w klatce nie sfiksowały bardzo psychicznie i nadal miały więź z przewodnikiem. Jednak stres zawsze gdzieś się odezwie. Mam kilka sygnałów o powtarzających się problemach zdrowotnych: zwykle są to problemy jelitowe, przewlekłe biegunki, nadwrażliwość pokarmowa, co do których weterynarze nie mogą znaleźć przyczyny. W skrajnym przypadku skończyło się to operacją i wycięciem części zdeformowanego jelita.
Innym zaburzeniem są problemy skórne, w rzeczywistości problem dotyczy uporczywego drapania się czy podgryzania się przez psa. Wilczak odreagowuje stresującą go sytuację przekierowując uwagę np. na gryzienie ogona, łapy, notoryczne drapanie się.
Wszystko to co opisuję, to przypadki które znam dokładnie bo przeszły przez moje ręce, większości udało się wyjść z problemów zdrowotnych (tylko pies po operacji jelit ma stały uszczerbek na zdrowiu i skłonność do biegunek) i z niepożądanych zachowań. Pozostaną na zawsze psami z grupy ryzyka – mniej odporne na zmiany, z mniejszym potencjałem zaufania.

Klatka jako narzędzie daje przewodnikowi możliwość wypracowania problemów z Wilczakiem, ale ich nie rozwiązuje. Polecam ale zdecydowanie z umiarem. Klatka na czas wyjścia domowników, czy w sytuacjach trudniejszych logistycznie, jako element wychowania. Resztę trzeba przepracować.

Ela Wojtko, S.O.S. Wilczaki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz