3.02.2015

Poskramianie VITO - krok po kroku

02.02.2015
VITO jest Wilczakiem Czechosłowackim z rodowodem, ma około 1.5 roku, dotychczas mieszkał przy normalnej rodzinie. Nauczył się dominować ludzi aktywnie, zdarzyło się ostre ugryzienie, kilka prób sił na granicy ugryzienia. Swojemu przewodnikowi był podporządkowany, jednak dominował nad resztą rodziny, z którą kontakt coraz bardziej mu ograniczano ze względów bezpieczeństwa. Powstało błędne koło, z którego zabrakło sił by się wyrwać. Pies potrzebował kontaktu i życia w ludzkim stadzie, jednak nie umiał się tam zachować.
Ostatnie dwa tygodnie to walka o zachowanie psa w rodzinie i wpajanie nowych nawyków, nowego porządku. Były szanse, jednak wysiłek musiałby być wielki i czasochłonny. Ostatecznie podjęto decyzję o przywiezieniu psa do mnie.




Przy przekazaniu zgodnie z moją sugestią zabezpieczono psa kagańcem, pogryzienie na wstępie odbiłoby się negatywnie na psychice zarówno mojej jak i psa.
Gdy dotychczasowy przewodnik odjechał poszliśmy z Vito się przejść. Pies był zakręcony tylko na braku przewodnika, kilkakrotnie na mnie naskakiwał, ciężko powiedzieć na ile by sobie pozwolił gdyby nie kaganiec. W drodze powrotnej zjadł kilka smaczków. Na terenie wpadł w bombę zapachową mojego stada. Obeszliśmy teren, dał się zaprowadzić do kojca, gdzie wszedł przy pomocy smaczków.

Ze 2-3 godziny wołał przewodnika, potem dziwnie zamilkł. W sumie wolę jak na początku wyją czy płaczą, bo przynajmniej uwalniają emocje.

Późnym wieczorem zastałam Vito siedzącego w ciszy na budzie. Przywitał mnie gardłowym warkotem, z wyskokiem do kraty kojca. Najprawdopodobniej przestraszony brakiem swojego stada, nową sytuacją, traktował mnie jak intruza.
Pierwsze moje działania to spacer przed kojcem, z wyraźnym ziewaniem, bez patrzenia, z odwracaniem głowy. Stanęłam, potem przykucnęłam przy kojcu, ziewając rozdzierająco.
Warczenie ustało. W końcu nie wytrzymał i przyszedł powąchać. Zaczęłam też "smakować" kawałki parówek, raz na jakiś czas kawałek wpadł do kojca - został zjedzony.
Gdy się mnie trochę nawąchał, odwróciłam się przodem, nadal nie patrząc mu w oczy.
Następny krok to spokojne wejście do kojca. Uchylałam trochę drzwi, zamykałam gdy podchodził. Szybko załapał żeby usiąść i czekać, za co była parówka. W końcu udało się otworzyć drzwi szeroko i wejść bez budzenia psiego niepokoju.
Stanęłam tyłem, wyznaczając swoją pozycję przy drzwiach. Ponowne nawęszanie, tym razem dokładniejsze. Znowu spadały parówki i w niedługim czasie mogłam się swobodnie poruszać po całym kojcu.
Przygotowywaliśmy się do spaceru. Chodzi w tym o: spokojne wyjście, ja przodem, pies za, oraz o utrzymanie strefy wpływu przy drzwiach, tzn by móc otworzyć swobodnie drzwi gdy pies czeka na siad. Poszło sprawnie.
Na małym wybiegu na razie Vito został na smyczy, udało mu się odprężyć na tyle, że załatwił co trzeba. Przy bramie mała korekta by się nie pchał przodem, na razie nie próbuje skakania czy jakichś numerów. Jest spięty ale reaguje poprawnie.
Obeszliśmy teren, spokojnie zwiedził wszystkie kąty, w swoim kojcu pozostał, za co w nagrodę dostał smaka.
Po spacerze na nowo się rozwył, wypłakał się z godzinkę i poszedł spać.
Mimo nieufnego powitania dzisiejszy dzień mamy zaliczony na plus.

03.02.2015
Rano VITO przywitał mnie przy drzwiach kojca, spięty ale było też pojedyncze szurnięcie ogonem. Ponieważ zachowywał się prawidłowo, bez żadnych więcej przygotowań weszłam do kojca. Czekał na siad. Obwąchał, spojrzał w oczy. Na razie są to czujne oczy przyczajonego zwierza, oczekujące i ze znakiem zapytania.
Na małym wybiegu puściłam Vito luzem. Jako bonus dostał Speedówkę do towarzystwa. Speedy to moja najłagodniejsza suczka, uwielbia wszystkie psy, każdego wkręci w zabawę. Vito nie trzeba było prosić, sam zaczepiał do zabawy. Zapoznali się, pobawili, od razu trochę napięcia zeszło.
W południe do Vito i Speedy dołączyła Bietka. Jest równie zabawowa, a jej relacje z psami są z wiekiem coraz lepsze. Vito z suczkami bawi się dość ostro, napastliwie, zdenerwował tym Speedowkę i kilka razy go skorygowała.
Wieczorem Vito zaczął szukać kontaktu ze mną, zaglądać w oczy, trącać głową, raz zagrodził mi drogę siadem. Cały dzień jednak nie pozwolił sobie na żaden skok na mnie, cztery łapy na ziemi.
Nie ma problemów z wejściem, wyjściem z kojca, opanował to błyskawicznie, wszystko czego potrzebuje to wsparcie parówkowe.
W ciągu dnia sporo zawodził, skarżąc się na zły los, wieczór mamy spokojny.
Na razie nie odpowiada na wyzwania Celeba, który nie jest przesadnie wrogi ale lubi się po prężyć. Na czas wyjścia do pracy wyjątkowo Celeba zamknęłam, żeby nie demonstrował swojej samczości pod moją nieobecność.
Mentos po (dosłownie jednej) korekcie ignoruje Vito, stara się go nie zauważać.
Starsze suczki nowego jeszcze oszczekują, ale tylko gdy stanie im nos w nos przez płot, poza tym go nie widzą.
A Vito... siedzi i wszystkiemu się przygląda. W głowie buzuje. Jedno już wie - nadszedł czas wielkich zmian.

04.02.2015
Kolejna spokojna noc za nami, rano śpiew od 9, znak, że czas iść do psa.
Grzeczne powitanie, bez radości ale spokojne. Pierwszy raz leżał na kocu koło budy, a nie na budzie, znaczy się - jest lepiej.  Radość była wielka na widok suczek, rano pobiegali trochę razem.
Zwykle w takich sytuacjach kontakt werbalny ograniczam do minimum. Krótkie polecenia, korekty. Dzisiaj na wybiegu był taki radosny przy suczkach, zagadałam do niego, no i łobuz zaraz na mnie skoczył. Niby zabawowo, ale niedopuszczalne w naszych relacjach. Trzeba być powściągliwym.
W południe dostał jeść, miski nie bronił.
Na wybiegu popróbowaliśmy kilka komend, dla odwrócenia uwagi. Jednym z większych problemów z Vito w dotychczasowym domu była bardzo zła reakcja na każdego obcego: przechodzącego czy też przychodzącego. Nastawiony obronnie, każdego traktował jak wroga. Napastliwie szczekał przy płocie, nakręcając się coraz bardziej. Będzie trzeba to wypracować od nowa.
Przechodząca sąsiadka wywołała pobudzenie i podobną reakcję w mniejszej skali.
Przy każdym kolejnym bodźcu pracowaliśmy więc nad odwracaniem uwagi. Na parówki chętnie przybiega i ćwiczy, jest mocno wypracowany w posłuszeństwie. Był dość głodny, więc chętnie rezygnował z atrakcji przy płocie, na rzecz jedzenia. Widać, że lubi ćwiczyć, będzie to fajną bazą do dalszych działań.

Wieczorem po raz pierwszy się na mnie ucieszył. I słusznie ;) Była chwila biegania luzem, szybko zarzucona, bo zaczął się przymierzać do skoku przez główną bramę. Brama jest potężna, ale... kto wie. Dostał więc jeść i pić i poszliśmy na nocny spacer. Nowy teren badał ciekawie, ale dość mocno próbował targać mnie na smyczy. Po spacerze, w kojcu - rozpacz ;) Zaczął wydawać inne dźwięki: trochę szczeka, piszczy - wyraźnie się domaga uwagi.

05.02.2015
Tym razem przywitało mnie wyraźne już kołysanie ogona. Znacznie się odprężył, zaczyna też kombinować. Ponieważ na wybiegu był dość wyluzowany spróbowałam dotykania. Z Mentosem długo nie mogłam się przemóc do swobodnego dotyku, głaskania, no ale też mieliśmy kiepski start. Tu uniknęliśmy konfliktu przy zapoznawaniu, więc można działać śmielej. Oczywiście i skala problemu jest całkiem inna.
A więc było kilka smaczków na ziemię, poklepanie po boku i.. nie mogłam się powstrzymać - wyskubanie sterczących kłębków sierści ;) Z pasją mogę je wyskubywać, moje psy coś o tym wiedzą...
Dotyk ręki nie zelektryzował Vito, tak jak było to z Mentosem, tu reakcja była inna: zastygł w bezruchu, z głową opuszczoną, czekając aż skończę. Gdy skończyłam - uśmiechnął się i... prawie na mnie skoczył. Prawie, bo komenda poleciała natychmiast i wyhamował. Zrobił parę susów i pobiegł do suczek. Podobnie było przy kolejnej próbie, z tym, że znieruchomiał tylko na moment i zaraz chciał "odreagować" skakaniem.
Na razie, przy całym tym ostrożnym podejściu, nie mamy zatargów, nie ma też prób agresji, jednak Vito nie wykazuje pokory, zero uległości czy podporządkowania. Nie napada, ale i nie ulega.
Jest czujny, przyzwyczajony do swojej przewagi, karność wykazuje przy komendach, ale to karność wyuczona. Uszy są wciąż na baczność.
W relacjach z suczkami, dałam Speedy wolną rękę (czy też łapę?) w doprowadzaniu Vito do porządku. Przyda mu się nauka od mądrej suczki, bo bawi się z delikatnością kloca, wali obie łapy suczkom na grzbiet i uderza całym ciałem. No ale we dwie, Saarlooski sobie go ustawią ;)

06.02.2015
Wolny dzień spędziliśmy aktywnie. Rano na wybiegu z Saarlooskami - suczek wcześniej nie puszczałam, żeby miały dla Vito dużo energii do zabawy. Coraz lepiej też się poznają i fajniej bawią.
Codziennie też utrwalam osiągnięte pozycje. Jeśli udało się psa dotykać bez większych problemów, kolejnego dnia robię to ponownie i więcej i częściej. Dzisiaj przy dotykaniu (i skubaniu) nie było już skakania, grzecznie czekał. Nie broni zapinania smyczy, dzisiaj kilka razy chwytałam za obroże, poczochrałam go po szyi. Bez pieszczot, raczej testując temat.
Vito zaczyna akceptować i rozpoznawać nową rutynę, która daje mu namiastkę poczucia bezpieczeństwa, życie staje się przewidywalne, nie trzeba czujnie czekać co będzie. Ale w wolny dzień do zadań rutynowych dokładamy dodatkowe.
W południe poszliśmy na "prawdziwy" spacer: długi, do lasu, po śniegu, na lince, na spokojnie. Zabrałam też Ginkę, żeby powoli rozszerzać piesowi towarzystwo. Ginka była początkowo luzem, nie bardzo chciała się zaprzyjaźniać. Moje suczki CSV zupełnie inaczej reagują na psy z problemami, a inaczej na psich gości. Pamiętacie jak szybko oczarował je Astro? Teraz akceptacja potrwa chwilę dłużej.
Na spacerze Vito zachowywał się doskonale, nie ciągnął, wąchał, sikał, wszystko normalnie. W drodze powrotnej wracali z Ginką zapięci blisko siebie, bez super przyjaźni, ale wzajemnie się zaakceptowali.
Nie był to koniec atrakcji, wczesnym popołudniem pojechaliśmy na bieganie do lasu. 6 km dość szybkim tempem w końcu psa trochę zmęczyło.
W kojcu Vito nadal się skarży, ale... bardziej, gdy pojawię się w zasięgu wzroku ;)

07.02.2015
Na terenie zamkniętym Vito posłusznie, a nawet chętnie przybiega na wołanie, dałam mu więc dzisiaj więcej swobody. Miał okazje poznać samemu, zwiedzić i przebadać nasze główne podwórko. To spory teren, a zapachów na nim co niemiara. Masę też ciekawych zakątków, nor i innych atrakcji.
Zadowolony ze swobody wyszalał się z Bietką, jednak nadal łatwo dawał się przywołać. Parówki mają swoją magię ;)
Nasze relacje są znacznie swobodniejsze, Vito chętnie zagląda w oczy, często zerka, pilnuje się - gdy się schowam, idzie mnie szukać.
Jest bardzo zazdrosny i szybko się pobudza, warczy, jednak nie tak złowrogo, tylko raczej jak wkurzony. Myślę o zabawach z suczkami. Gdy Speedy z Bietką za dobrze się bawią, wpada na nie "zły", roztrąca, powarkuje. Dzisiaj skoczył do Bietki odtrącić ją gdy podeszła do mnie do głaskania. Myślę, że z czasem to się wyciszy.

08.02.2015
Kolejne wyzwanie to pierwszy gość u nas na terenie za pobytu Vito.
Z kojca, nasza odwiedzająca została mocno oszczekana. Pies był spięty, nie podchodziłyśmy do niego. Po zamknięciu Celeba i suczek CSV wzięłam Vito na smycz. Przeszliśmy kilka razy koło gościa, odwracając uwagę smakołykami. Po którymś tam podejściu bliższym, Vito chciał skoczyć (dominacyjnie, nie z agresją), szybko ściągnięty, odpuścił. Chwila chodzenia na smyczy i puściłam psa luzem. Jednocześnie, gdy się zbliżał, wysuwałam się przed gościa, by odgradzać od psa sobą. Były smakołyki a nawet zwykła karma podawane Vito i suczkom SWH zaraz koło gościa. Kilka razy podchodził bliżej, zaciekawiony. W sumie, jak na pierwszy raz, było nieźle.
Na popołudniowym wybiegu Vito wydawał mi się radosny i odprężony.

09.02.2015
Do grona znajomych Vito zaprosiłam dziś BEAtkę. BEA to dorosła suczka CSV, kiedyś paskudna do psiaków, teraz sama słodycz ;) Trochę się Vito obawiała, ale po dokładnym zapoznaniu miejsc podogonowych - było dobrze.
Z zapoznaną wcześniej Ginką i z Vito pojechaliśmy do lasu na bieganie. Narzuciłam nieco szybsze tempo, jednak Vito woli biegać spacerkiem. Nic na siłę, w końcu to jeszcze całkiem młody psiak.
Manipulacje koło obroży, smyczy, głowy itp nie powodują negatywnych reakcji.
Gdy wyjdę na podwórko bez parówek, Vito nie zawsze chce przychodzić. Parówki jednak działają jak magnes.
Vito ma bardzo gęste i obfite futro i właśnie teraz postanowił je zrzucić. Może ze stresu? Tak czy inaczej - spróbowaliśmy czesania. I było dobrze :D  Teraz już nie dam mu spokoju ;)

10.02.2015
Ekipę powiększyliśmy o Adane. Trochę się obawiałam, bo to panna z charakterkiem, ale już widać, że suczki oswoiły się z obecnością Vito. Relacje z Adane są ok. Vito biegał więc po terenie z czterema suczkami i wyglądał jakby trafił do wilczakowego raju.
Pewne niedogodności musi znosić, ale atrakcji mu nie brakuje.
Więcej za mną chodzi, zaczął sam podchodzić i się podtykać do głaskania. Nie robi tego tak słodko i nachalnie jak Astro, który ładował głowę na moich kolanach, Vito ociera się bokiem, szuka bliskości.
Z Wilczakami tak jakoś jest: znamy się tydzień a jakbyśmy się znali od dawna. Do tego potrzeba jednak prawidłowych relacji.
Od 2-3 dni nie ma wcale prób skakania, Vito zachowuje się zupełnie dobrze. Czy to przyczajka tylko? Ano zobaczymy. Wydaje mi się, że bardzo spuścił z tonu.
Zaakceptował budę, rano wychyla się łepek cały od słomy :D
Kolejne wyzwania planuję dla Vito na weekend.

13.02.2015
Porzuciliśmy zupełnie kaganiec. Sprawa przełomowa i w sumie dość szybko, ale... jest dobrze. Pierwszego dnia Vito był niepewny, jakby na nowo obczajał sytuację. Teraz wreszcie jest w pełni szczęśliwy. Biega, bawi się jak dzieciak. Zdarzają się próby "radosnego" skakania na mnie, ale daje się korygować. Z czasem będę strofować go ostrzej, teraz jest tylko wyraźna komenda negatywna.
Sam nie wie, którą sucz lubi najbardziej: czy perwersyjnie ostrą Adane, sprytną i skoczną Bea'tkę czy też miłe Saarlooski. Ale nie wybrzydza, bawi się z każdą. Śmiesznie jest jak biega z czterema naraz, lata wtedy od jednej do drugiej i nie może się zdecydować, którą zaczepiać.
Posiłek dostaje Vito raz, wieczorem, trzymam miskę, której nie próbuje bronić.
Zrobił się miły. Trochę przychodzi poocierać się, co chwilę przybiega sprawdzić czy jestem :) Trzyma się blisko domu. Na tym etapie idzie dobrze. Zobaczymy jak będzie z większą ilością osób. Jutro mamy w planach gości, więc będzie okazja potrenować.

14.02.2015
Przy gościach nie było źle, ale i nie zupełnie dobrze. Były próby skakania (na smyczy), szczególnie do mężczyzny. Była jedna niemiła sytuacja z warczeniem, gdy znajomy przetrzymał dłużej spojrzenie Vito. Ale są i plusy: mimo obcych potrafi się dość wyluzować i bawić z suczkami, po wyskoku, nawet tym z warczeniem, przyjmuje ode mnie skarcenie (słowne), nie buntuje się i szybko odpuszcza, chętnie bierze każdą łapówę od gości. Być może wypracujemy wszystko z czasem.
Poza tym, Vito wyraźnie coraz bardziej mi ufa i zaczyna się przywiązywać. Co chwilę przybiega, dotyka nosem, opiera się bokiem, podsuwa do dotykania. Zazdrosny straszliwie, uczę go cały czas że mam prawo głaskać też inne psy ;) Ładniej się bawi z suczkami, ich nauki skutkują.
Dzisiaj zahaczyłam Vito grzebieniem o pachwinę, aż zawarczał z bólu, jednak gdy zagadałam i zobaczył że to ja, zaraz odpuścił.
Ma już dużo swobody i dużo biegania, jednak im więcej tym tęskniej ;) Gorzej teraz znosi pobyt w kojcu, buntuje się, zaczął potrzebować stada. Już mnie korci by wziąć go do domu, ale jeszcze trochę. Muszę mieć pewność, że jakby co to go opanuję.

15.02.2015
Słoneczny, leniwy dzień spędziliśmy na pracach w ogrodzie. Vito chętnie "pomaga", zagląda w każdy kącik, trochę pobiega z suczkami i pędzi sprawdzić czy żyję.
W kojcu rozwalił budę, przeniosłam go więc do dużego kojca z wybiegiem, który zapewniał tyle ruchu poprzednikowi - Astro. W wolne dni wiele godzin spędzamy razem, a nawet gdy Vito jest zamknięty, ma możliwość obserwowania stada.
Dostałam dziś pierwszego buziaka od Vito, przymierzał się już wczoraj (Walentynki zobowiązują), dzisiaj było radosne liźnięcie w policzek. Jest bardzo wesoły, co dobrze rokuje, jednak dużo pracy będzie ze złymi nawykami. Na widok rowerzysty mało nie wyskoczył ze skóry.

16.02.2015
Dla odmiany zimny i wietrzny poniedziałek spędziliśmy prawie cały w domu. Tak, stało się! Miałam poczekać ale nie wytrzymałam. Vito wylądował w domowej klatce i wreszcie jesteśmy razem prawie cały czas. Kilka dni musi być tylko w klatce, żeby przyzwyczaił się trochę do kotów. Ma więc dziś bieganie po ogrodzie na zmianę z wylegiwaniem się w klatce.
Za pierwszym razem był czujny, cały czas obserwował otoczenie. Teraz, po dłuższych zabawach z suczkami, śpi spokojnie. Zobaczymy czy uda się zostawić go w domu na noc, czy nie będzie wariować jak pójdziemy spać.
Celeb pręży się przed klatką, Vito nie podejmuje wyzwania, więc Celeb szybko odpuszcza.
Vito dostał raz po nosie, oczywiście za kolejny wyskok. Bardzo zdziwiony, przyleciał patrzeć w oczy czy wszystko dobrze. Może da się utemperować...

20.02.2015
Minione 4 noce Vito spędził w domu. Śpi w klatce spokojnie, o 9 otwiera jedno oko. Przez klatkę nie ma żadnych zatargów z Celebem. Obserwuje koty i zachowania reszty stada. Od wczoraj zaczął się dopominać o smakołyki, które czasem rozdaję psiakom wieczorami. Od wczoraj też śpi w klatce "kołami" do góry, znak, że pies wyluzował zupełnie.
Na ogrodzie jest radosny i podkręcony. Nie może się nacieszyć zabawami z suczkami, jednak gdy jestem dłużej w domu, staje pod drzwiami i chce się przyłączyć. Serwuję mu coraz to nowe uciążliwości: ciągnięcie za ogon, podszczypywanie, przytrzymanie - nic się nie buntuje, najwyżej delikatnie złapie za rękę i spojrzy z wyrzutem. Odpuścił bardzo z kontrolowaniem sytuacji, uszka ma położone, oczy roześmiane i nieco psotne. W sumie, na tą chwilę, nie mam z nim żadnych problemów, gdy jesteśmy sami.
Mam wrażenie, że się lubimy, że sobie ufamy.
Wszystkie suczki go tolerują, jednak Betinka pozostaje z dystansem. W relacjach stadnych pozostało najtrudniejsze (jeśli osiągalne), dogadanie Vito z Celebem. Byłoby to dla młodego bardzo wychowawcze i pouczające, lekcja pokory na co dzień i ułatwiłoby znacznie nasze funkcjonowanie. Może przyjdzie i na to czas.

22.02.2015
Rozcięty rano palec (przy pazurku) znacznie spowolnił pana psa. Łapa boli więc tempo spadło o 300%. Na pocieszenie zabrałam Vito na duży wybieg, o którym dotychczas marzył tylko. Skoro ma chorą łapkę, nie będzie kombinować ew. z ogrodzeniem, czekałam też aż staw rozmarznie.
Teren został przebadany spokojnie i sumiennie. Nowe drzewka oznaczone, woda ze stawu popróbowana.
Po południu zapoznał krótko naszych nowych gości (4 osoby). Był spokojny, chętnie brał parówki od gości.

26.02.2015
Łapka goi się dobrze, wróciła też chęć do zabawy. Codzienne odwiedzanie dużego wybiegu znacznie poszerzyło pole do zabaw. Vito nie ma żadnych skłonności do ewakuacji przez ogrodzenie, na podwórku zostawiam go nawet samego (z suczkami), na wybiegach lata swobodnie.
Jest karny i coraz lepiej się zachowuje. Prawie nie próbuje skakać, gdy się zapomni, zawraca "w locie" z półobrotem.
Niestety nieco gorzej z Celebem, suczki zaczynają pachnieć lepiej i chłopaki powarkują.
Od jutra mamy na terenie ekipę remontową, będą pozoranci, poćwiczymy ;)

27.02.2015
Bliskie spotkanie z fachowcami przebiegło zadziwiająco dobrze. Od rana Vito obserwował jak moje głupole cieszą się na przybyłych. Po dłuższych zabawach z suczkami, założyliśmy psu kaganiec (nie bronił się) i na smyczy poszliśmy poznawać nowych ludzi. Mamy tu dwóch przemiłych fachowców, wielkich miłośników psów, pewnych siebie, z doskonałym zrozumieniem psich zachowań. Dostali instrukcję by na Vito nie patrzeć za długo, nie wyciągać się do głaskania. Vito zaskoczył mnie bardzo. Przy powitaniu wcale nie był ludźmi zainteresowany, bardziej próbami zdjęcia kagańca i zaczepianiem suczek. Skoro nic nie reagował, puściłam go luzem. Chodził koło facetów, przeciskał się w remoncie między nimi, nie było ani jednego odruchu by mnie czy też siebie bronić, żadnej dominacji, nic! Czy to zasługa dobrych fachowców, czy faktycznie zaczęło już mu się przestawiać w głowie? Najważniejsze, że zachował się doskonale.

01.03.2015
Kolejnego dnia z fachowcami było równie dobrze. Vito biegał luzem (na razie zakładam mu do ludzi kaganiec, dla pewności), brał smakołyki, nawet dopraszał się o kawałki parówki :)
Postawiłam mu więc poprzeczkę znowu wyżej, pojechaliśmy do Poznania, do centrum, prosto w tłum. Przeszliśmy się po mieście w towarzystwie kilku osób. Tylko przy przywitaniu pierwszego mężczyzny było burknięcie, ale dalej już gładko, kolejne osoby poznawał już na spokojnie. Po kilkunastu minutach stał w grupie i nawet został do zdjęcia ;)


Dołączyliśmy do marszu, który szedł ulicami miasta. Vito był skupiony na mnie (a może na tych kulkach w kieszeni raczej). Po jakimś czasie nadstawiał się chłopakom do głaskania, wycierał się kagańcem.
W marszu mijaliśmy chyba wszystko: dzieci, wózki, inwalidów, osobę upośledzoną, mundurowych, łysych w skórach ;) Były też megafony, trochę śpiewania, orkiestra - wymarzone miejsce na spacer socjalizacyjny.
Po dobrej godzinie psiaki były zmęczone, zarządziłam odwrót, ale dopadły nas jeszcze dzieciaki :)


Do dzieci żadnych negatywnych odruchów, chociaż przez kaganiec nie podchodziły do niego tak śmiało jak do reszty. Ogólnie fantastycznie udany wypad, masa wrażeń i spory test zachowań Vito. Chyba jednak coś w tej główce się poukładało na nowo.

10.03.2015
Wszystko u nas dobrze, VITO bawi się i dokazuje. Jest absolutnie grzeczny, nie mam żadnych problemów. Z Celebem jednak nie próbuję go zbliżać, w atmosferze nadciągających cieczek nie jest to do przerobienia na ten moment. Bardzo polubił się z Amalkiem, wspaniale się bawią!
Jeśli tak dobrze pójdzie, od maja VITO będzie gotowy do adopcji.

A na deser trochę zdjęć, pozowanych i zabawowych:

https://plus.google.com/photos/106620164243103751643/albums/6124675807993086881

16.03.2015
Sezon fachowców w pełni, u nas najwięcej "robi się" na wiosnę, więc pozorantów nie brakuje ;) VITO nie ma z nimi problemu, biega między dopiero co poznanymi facetami, zagląda przez ramię, próbuje pomagać. Trudnym testem jest powitanie nowych przy bramie, spróbowaliśmy tego w niedzielę. VITO na smyczy ale bez kagańca, trzech facetów przy bramie, parę dzielnych suczek jako wsparcie. Kilka razy musiałam go szarpnąć smyczą, jednak nic nie startował, chciał trochę poskakać, ale tego też mu nie wolno.
Po kilku minutach puściłam go luzem. A dzisiaj było tak:





Czego chcieć więcej? :)

22.03.2015
Kolejne osoby poznane w ten weekend zostały przywitane radośnie, z wylizaniem. Odwiedziła nas Daksza (ponad roczna suczka csv) i niesamowicie się z Vito polubili. Biegali, wariowali, podgryzali się, bez cienia dominacji, taka totalnie wyluzowana zabawa na pełnej prędkości. Przydałaby mu się taka panna w nowym domku.
Vito jest strasznie zazdrosny, kiedy mam relacje z innymi swoimi psami. Starsze suczki dość omija, ale Bietkę odgania, odsuwa ode mnie, a ostatnio zawziął się na małą Zuzę. Od kilku dni mamy "na pokładzie" 5-cio mies suczkę csv Zuzę. Siłą rzeczy zajmuję się małą znacznie więcej niż resztą, właściwie prawie cały czas. Vito na początku ładnie się z małą bawił, jednak od wczoraj wyraźnie mu Zuzia nie pasuje: podgryza ją za mocno, przydusza, próbuje się wyżywać, co oczywiście momentalnie blokuję. Jednak doprowadziło to do kilku napiętych sytuacji, kiedy prośby o zaprzestanie nie skutkowały i musiał dostać po nosie. Próbował trochę odpyskować. Trzeba dokładnie wyczuć na ile można go skarcić, a kiedy odpuścić, żeby nie wywołać agresji. Pozwala się skarcić, uszka ma położone, ale takim całkiem pokornym typem to nie jest.
Całe towarzystwo jest zresztą teraz podkręcone, bo Speedy jest wysoko w cieczce. Jeszcze nadal Vito śpi w domu, ale już niedługo, Celeb robi się mocno nerwowy. Najbliższe dni będą trudniejsze.

29.03.2015
Weekendowi goście (częściowo już znani przez Vito) przyjęci byli entuzjastycznie. Widać wyraźnie, że z gośćmi problemów nie ma, z fachowcami nie ma. Trzeba tylko panować nad jego zaborczością.
Vito mocno się u nas zadomowił i powoli czas by szukać mu miejsca na stałe. Chciałam jeszcze poczekać, ale właściwie nie ma już potrzeby. Zajmę się tym po Świętach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz